A Good Man

Spotkałam dobrego człowieka
Opatrznościowym zesłaniem cudu do mego życia
W jego oczach mieszka cały wszechświat
Wzbudza w mym sercu najpiękniejsze uczucia
Przeczysta jest jego dusza

Dziękuję szlachetny panie
Za delikatny dotyk kojący ranę
Uzdrawiający uśmiech na powitanie
Gest prawdziwego przyjaciela
Magiczny dar czarodzieja

Trzepotem skrzydeł porwanych podniebnie
Świetlistą łuną przenikającą ciemnię
Bystrą ławicą mierzącą głębię
Objawiam panu swą wdzięczność
Wielką po nieskalaną wieczność

Posted in Poezja | Leave a comment

Wild Heart of Bright Knight

Świt wznosił się nad mokradłami w oparach rośnianej poświaty
Powietrze żywiołowo pobudzały furkotem w locie ptaki
Euforyczne poruszenie chwackich stworzeń rzecznej doliny
Chwaliło cnoty wdziękini w błogostanie świetlistej krainy
Rezonował echem gąszcz szuwarów rozfalowanych haustami
Spijając z pni świeże soki frenezji spragnionymi ustami

W zwiewnej szacie spowitej błyszczącą nicią soczystej zieleni
Zstąpiła boso w skłonie kłosom finezyjna nektarem ziemi
Jej ramiona otuliły sensualnie pień gajnego runa
Wezbrała mgielną falą ze snów rozgorzała pożogą łuna
W pieszczocie z powietrzem żywotliwe sylfy zaigrały szeptem
Lejmoniady spąsowiały policzki łąk rumianym afektem

Z nobliwością siadła na leśnej polanie w świeżości zorzanej
Ręce unosząc dziękczynnie westchnęła wzruszenia rozkochaniem
Serce zatrzepotało jak paź żeglarek fruwając z gracjami
Figlarne promyczki słońca łaskotały policzki pasjami
Wargi rozchylone w zachwycie sączyły rześkość jutrzenki
Stópki w muślinowych pantofelkach zakreślały gamą wdzięki

Na skraju bujnej gęstwiny wśród traw uszka strzygł zając poczciwy
Z wodnych przestworzy jął łypać oczkiem bystrym stwór wąsem sędziwy
Dziarska wiewiórka z łapką na gałązce buja hożo w obłokach
Z zaciekawieniem dzik familijnie chrumka w przydrożnych obrokach
Sarna z koziołkiem zatrzymały się naraz czujnie w rączym stępie
Na wzniesieniu łoś zalotnie porożem schlebia dorodnej klępie

Z oparów mgielnych żywicznego poszycia wyrosła w schwał postać
W honorowości pomna potrzebom niewieścim chwalebnie sprostać
Śladem ściółczaną dębiną roztaczanych wonności borowika
W rozłożystej pelerynie światłości dzielnego wojownika
Rozległości łaskawe płomiennie składać do cichej przystani
Z pisklętom ścielonymi gniazdami tchnieniem wielkodusznej pani

Kląkł zacny rycerz pasyjnie u stóp hołubionej gołębicy
Od łez wilgotną twarz tęsknie wtulił w przytulne łono dziewicy
Palcami oplótł biodra wysmukłe smakując pocałunkami
Brać leśna wespół ochronnym kołem pieśń w niebo wzniosła dumkami
Ujęła niewiasta lico przelube subtelnią czułych dłoni
Błękitne oczy cną więź miłości poczęły w duchowej toni

Żarliwość uczuć ponad głowami wzniósł lotnie czyż kolorowy
Drży tembr głosu serca dzikością dziuplich głuszy pramądrej sowy
Zmysły rozkosztowały w niebiańskiej szczęśliwości białej liliji
Dwa kwiaty pnące ku słońcu splecionych ciał rozkosznej idylli
Strzeliści jak drzewa pod baldachimem eterycznego bractwa
W sezamskich dłoniach chronią siebie gwiazdowym pyłem wszechbogactwa.

Posted in Poezja | Leave a comment

Serene Siren

W zgrabnie dopasowanym stroju kąpielowym
Wpłyniesz zwinnie w nastrój pogodnie kolorowy
Na miękkiej fali swady, lekkości, swobody
Kołysząc toń śmiało na spokojnej powierzchni
W błyskotliwym atelier znad wszechwiednej wszechni
Skupieniem po duszy przepaściste głębiny
Pieszczoty pływem ścieląc błyszczące muśliny

Kiedy ruch zsynchronizuje łagodność wody
Plusk dziarski zwiastuje hożo morowe gody
Strużyn kaskadami bujnie rozhuśtanymi
W mieniących się kasztanowo lokach ondyny
Wodorośle rączo wiwszy awansem wiry
Łaskotać zechcą azymutem względem miry
Nęcąc z szelf szmerem w przenikliwy falset skwiry

Podwodny świat pomni odsłonić den podwoje
Roztropnej uwadze po skwapliwe ostoje
Wodząc korytarzami baśniowej krainy
Subtelnością śladów nimf z podwodzia doliny
Rąk śmigłych wioseł naprzeciw kłębiącej piany
Strzelistych nóżąt jak porcelanowe dzbany
Srebrzystą łuską kunsztownie inkrustowanych

Przenikniesz oceanicznie wiedzy skarbnicę
Wodospadem źródlanie przekroczycz granice
Dociekniesz spuścizny tajemnic galaktycznych
W splocie słonecznym rwącym nurtem tafl błękitnych
Nur pierwotny wzburzy konstelacją pamięci
Po wszechświata otchłannie z wód spiralne kręgi
Ekstatycznym haustem potrząśnie prąd ożywczy

Ławice dogłębnością wzniosłego królestwa
Z przeczystości komnat kryształowego wnętrza
Nadpłyną barwnie łanami raf koralowych
W złocie piasku z wiekuistych klepsydr czasowych
Spływem serpentyny do misteriów jestestwa
Po świetlistych intymnie w rozedrganiu ścieżkach
Nieomylnie w intropatii kompasu serca

Rozpyli się szadź sędziwego uroczyska
Drobiną kropel w skrytym szepcie rozlewiska
Rosząc twarz siateczką misterności wzruszenia
We łzach źrenicy galaktycznego widzenia
W pocie czoła sięgłego gwiezdnego sklepienia
Strugami kosmyków myśli w uczuć przystani
Z przypływem przejrzystości w refleksie harmonii

Tako cykliczność wieczystego biegu życia
W każdej kropli wody z istnością się spotyka
Biorąc z niej początek, wieńcząc weń losów dzieje
Mierząc prawdę, odwagę, mądrość, przeznaczenie
Kąpiąc pragnienie w źródlanej topieli weselem
Błogosławiąc szacunkiem, dbałością, zrozumieniem
Jako siebie ze współistnienia namaszczeniem

Posted in Mityczny Ogród, Poezja | Leave a comment

Silver Mist

Ilu kroplom mżącej fali
Zdoła tajnię tchnień ocalić
Bodźcem z bezkresnej oddali
Toń muskana mgłą subtelnie
Z wód żywota w czystą jednię
Jak daleko wzrok dosięgnie
Istność pulsującym sercem

Kiedy rozbrzmią zmysłów struny
Tkając z wzruszeń dusz całuny
W doznań tkliwość srebrnej luny
Sięgającej gwiazd fortuny

Jak wzruszenia namaszczeniem
W świętą pieczęć zwów misterię
W lot motyla losu wstęgą
Łanem żyznym słów potęgą
Wpisze nurtem w myśli skarby
Drogocenna lekkość harfy
Rozedrganej muzą gamy
Pryzm skąpanej oparami

Skąd powiedzie tonią mgielną
Skore zmysły w świetlnym spektrum
Rozsrebrzałą woni perłą
Smuga łasa gwiezdnym widmom
Zajrzeć w oczy śmiałą wizją
Mar powstałych z mórz poezją

W koronkową szadź odziana
Upojeniem rozpachniała
Z tęczy pasm rozpromieniała
Ustom plenna w słodki nektar
W zwiewnych z obfitości wdziękach
Wieszczo w mądrość świata wzięta
Aksamitna snem lawenda

Posted in Nowa Baśń, Poezja, Powieść | Leave a comment

Herald of the Future

Powoli zapadał zmrok. Puchate obłoki, kąpane w pomarańczowo-czerwonych promieniach zachodzącego słońca, płynęły sennie wzdłuż linii horyzontu, na którym w ich tempie zarysowywał się kontur łodzi, wydając się, nawet w oddali, pokaźniejszych rozmiarów od kajaka Serene.

– Nadpływają nowiny z daleka o tym, co nas czeka w zbliżającym się czasie. Czy jesteście gotowi przyjąć je ze spokojem? – oznajmiła Serene.

– Przesądzasz doniosłość ich wyprawy. Skąd wiesz, że wiozą wieści z nadchodzącego czasu? – zapytał jeden z wilków.

– Spójrzcie tylko na dziób łabędzi, kadłub mieniący się złotem i girlandami kwiatów, naręcza róż na pokładzie oraz czterolistną koniczynę na żaglu – wyliczała Serene w rozpromienieniu.

– Co one oznaczają? – dociekał wilk.

– Łabędź uskrzydla bezwarunkową miłość złotej ery duchowego przebudzenia w osnowie edeńskiego piękna, spokojności i szczęścia.

– Czy takąż też wymowę nosi misja niesiona w płomieniach jeźdźców gorejących jak żywa pochodnia? – rozbrzmiał barytonem kolejny głos z wilczej watahy na wspomnienie spotkania z czteroma ognistymi postaciami.

– Postrzegaj sercem otwartym na światłość duszy w swojej wolności. Dostrzeżesz wówczas więcej i głębiej odczujesz siebie w przestrzeni życia. Ujrzysz różne jego alternatywne oblicza. Ostatecznie zawsze dokonasz wyboru samodzielnie, dokąd zmierzasz. Pytając o drogę serce, zawsze dotrzesz do celu bezpiecznie. Jeźdźcy podjęli taką decyzję, dlatego ich ogień zmienił swą kategorię na płomień, niosący ciepło miłości, w którym ogrzewają się serca łagodne, łaskawe, dzielne i szczere. Tym samym przestali nieść zniszczenie. W zamian ponieśli uzdrowienie jak żywą pochodnię przed siebie dla świata, wiodąc go do pokoju, wskrzeszenia i światła. – wyjaśniła Serene z głębokim spokojem w głosie, a jednocześnie zdradzając nim szczere wzruszenie.

– A nadpływający statek jest tego prawdziwym uosobieniem! Jakże szybko działają intencje składane sercem, jak konsekwentnie spełniają się prostolinijne życzenia! Wyrażajmy nieustannie sobą dobro, a stanie się ono naszym codziennym otoczeniem. – wyraził najstarszy z wilków.

– Moi prawdziwi przyjaciele, dziękuję, że jesteście przez cały czas ze mną, pomimo wielu przeciwności losu i dokuczliwych przeszkód. Ujawnijcie, proszę, waszą wilczą tajemnicę, dlaczego mnie tak pilnie strzeżecie, co skłoniło was do tego. Przecież nie leży to w waszej wilczej naturze, aby podążać za człowiekiem.

– Przecież sama jesteś jedną z nas, dzikich stworzeń natury. Urodziłaś się pod gwiazdą, która prowadzi cię wertepami, a twoje serce jest wolne jak bezkres morza, by porywać sobą dusze osamotnione, zagubione i uwalniać je od trosk i zwątpienia. Otrzymałyśmy impuls jako zew, aby cię strzec i prowadzić przez głuszę i gęstwę, kiedy czas ześle taką potrzebę. To twoje serce nas przywołało swoim żarliwym życzeniem zaufanego towarzystwa, a my jesteśmy najwierniejszą personifikacją ochrony dla ciebie – ponownie zabrał głos osobnik najbardziej sędziwy wiekiem, tudzież cieszący się w swej dostojności wierną estymą pośród innych wilków.

– Kiedy byłam małą dziewczynką, spotkałam w lesie wilka ze złamaną łapą. Leżał bezwładnie wśród mchu, a ja choć w dziecięcej subordynacji przebywałam karnie w towarzystwie moich rodziców, podbiegłam w jego stronę spontanicznie, czując, że mnie bardzo potrzebuje i wzywa siłą swojej woli. Rodzice, widząc, dokąd bieżę, podążyli za mną. I tak wspólnie znieśliśmy wilka do naszej leśnej chaty, by opatrzeć i pokrzepić obolałe zwierzę. Ono było nam tak bardzo wdzięczne, że wnet poczuło się lepiej, jedząc z apetytem znoszone mu racje żywnościowe i pijąc łapczywie wodę. To przy nim nauczyłam się rozpoznawać mowę zwierząt. Nastąpiło to z chwilą jego powrotu do swojego naturalnego środowiska po obopólnie afirmowanych miesiącach leczenia jego łapy, aby mógł znowu swobodnie przemierzać rozległe połacie. Tak bardzo chciałam zrozumieć, co wyrażają wydawane przez niego dźwięki, a zarazem być przez niego wyśmienicie zrozumianą w uzewnętrznieniu wielkości mojego przywiązania do niego, że nagle stało się coś tak bardzo nieoczekiwanego, choć pożądanego. Oto wilk zaczął mówić do mnie ludzkim głosem, rozumiejąc przy tym moją mowę! Co istotne, moi rodzice w ogóle nie orientowali się w zaistniałym zjawisku, gdyż dla nich głos wilka nadal pozostawał wyłącznie wyciem, warczeniem, skomleniem, szczekaniem i piskiem.

– Jak wyglądał ów wilk? Czy spotkałaś go ponownie? – dopytywał z przejęciem najmłodszy z watahy.

– Wilk był tak samo biały jak wy, tym bardziej osobliwym było spotkanie z nim, kiedy wokół dominowały czarno umaszczone wilki. Po jego powrocie na łono natury, komunikowaliśmy się wielokrotnie i razem przeżyliśmy mnóstwo przygód.

– Opowiedz nam o nich koniecznie! – prosiły chórem wilki.

– Uczynię to wkrótce z miłym sercu wzruszeniem – Seren przerwała milczeniem, odwracając głowę w stronę wodnej przestrzeni. W ślad za nią podążyły spojrzenia wilków.

– Łajba zbliża się do nas z imponującym zapałem i wkrótce wpłynie na wody terytorialne. Przygotujmy się na powitanie pogodnych przybyszy, wiozących ważne przesłania dla wszechświata i ludzkości – rozbrzmiał dźwięcznie głos Serene.

– Ciekaw jestem, kogo zastaniemy na pokładzie i jak przebiegnie nasze powitanie – zastanawiał się najpostawniejszy z wilków.

Serene siadła na złocistym piasku, zanurzanym miarowo wzbierającą falą błękitnej tafli wody, w której coraz wyraźniej dało się dostrzec odbicie konturów unoszącej się sennie, choć konsekwentnie do przodu, łodzi. Otoczyły ją wianuszkiem bezwarunkowej przyjaźni białe wilki, które siadłszy przy niej z przednimi łapami czujnie wysuniętymi do przodu, wilczym okiem oraz węchem z przenikliwością penetrowały najdrobniejsze szczegóły łodzi, gdy ta cichuteńko dobijała do brzegu.

Tymczasem przy panującym w zgromadzeniu stanie wysublimowania, całkiem nieoczekiwanie ze strony polany nadszedł cichaczem, dostojnie krocząc, dorodny kocur ze wzniesionym dumnie do góry ogonem, rytmicznie falującym na boki niczym z wiatrem żagiel na wysokim maszcie. Puszyście lśniąca odcieniami rudości sierść i chwacka mina świadczyły o jego wyśmienitej formie oraz jemu tylko znanych zamiarach. Nie bacząc na toczące się właśnie wydarzenia, siadł obok Serene i rozpoczął rytualnie swoją regularną toaletę, po czym zaczął wspinać się na rozłożystą wierzbę płaczącą, której długie konary i gałęzie zanurzając się falująco w wodzie, jakby sączyły ją spragnione rozgrzanym powietrzem. Zadowolony kocur siadłszy na samym wierzchołku drzewa w gęstwinie liści, odtąd miał wszystko w zasięgu wzroku, sam pozostając nieosiągalny dla oka.

Rdzawy kocur nie odciągnął bynajmniej uwagi pozostałych istot od oczekiwanej łodzi, bowiem jego nagła obecność nie była dla nich żadną osobliwością, przyzwyczaiwszy ich do swoich kocich wędrówek własnymi drogami i tajemniczą naturą z odległych światów. Fascynował ich niebywałą indywidualnością, niezłomnym charakterem i balansującą pomiędzy światami naturą, swoim pojawieniem zwiastując niecodzienne wydarzenia, co tylko umocniło wszystkich w sile gotowości na przyjęcie nadpływających orędowników przyszłości.

Naraz wraz z łagodnie unoszącą się falą zaczęła płynąć spokojna melodia o aksamitnych dźwiękach. Pod dotykiem palców lirnika liryczna muzyka sączyła się ze strun dostrojonych do najwyższych wibracji, niczym prosto z nieba. Wszystkie oczy z brzegu poszukiwały autora tej niebiaskiej nuty, jednak bezskutecznie. Dopiero kiedy zapiał kur, donośnie obecny na pokładzie, rozpoczęło się tam niemałe poruszenie. Oto wyfrunęły białe gołębie, zajumjąc kolejne szczeble na salingach masztu. Potem wyskoczyły spod pokładu także białe zajączki, a zaraz za nimi małe zwinne wiewióreczki. Kiedy pokład był już wielobarwnie wypełniony wszelkim stworzeniem, rozległ się śpiewnie tenor, nawołujący do zachowania spokoju. Wówczas wyłoniła się zza gwarnej dziatwy nadobnie smukła sylwetka srebrnowłosej istoty, wspierającej się wykwitnym w swej prostocie promienistym kosturem. Zapanowała czcigodna cisza, którą ozdabiał jedynie trzepot motylich skrzydeł ulatujących sponad ramion owej nadobnej postaci, a z jej pogodnej twarzy oraz wielkich niebieskich oczu, łagodnie obejmujących otoczenie, rozchodziło się niewidzialne światło, dające się odczuć jego ujmującym ciepłem, rozjaśniającym przestrzenie.

– Niesiemy dobrą nowinę dla wszechświata – wraz z motylamy w wielobarwnych odcieniach wybrzmiał złotousty ton, wprawiający serce w najczulsze uczucia rozkosznej lekkości. – W roku 2060 rozpocznie się Złota Era Ziemi. Do tego czasu Ziemianie rozliczają się ze swoim dotychczasowym istnieniem, aby doskonale przetransformował je w uszlachetniającym procesie w nowe dzieje. Zostają uleczone wszystkie rany. Bezwarunkowej miłości ustępują bóle, lęki, żałości. Tym samym zmienia się ziemskie otoczenie, materializowane siłą myśli, słów i czynów, które łakną już tylko uwzniaślać się w szlachetności, zdrowiu, mądrości i wolności.

– Jaka jest nasza rola? Co mamy czynić, by proces ten następował pokojowo? – spytała Serene.

– Obdarzajcie siebie wzajemnie tym, co napełnia wasze serca spokojem. Strońcie od tego, co stara się go zakłócić. Światłość w waszych duszach pozwoli wam w harmonii czynić wspólnie dobro, które łącząc się dokonuje głębokiej przemiany, wytwarzając na ziemi aurę miłości o boskiej mocy, wobec której edeńskie światło wolności posiada wyłączne prawo dostępności. To szacunek do siebie nawzajem. To radość, która uskrzydla. Ten proces trwa, a wy jesteście jego protoplastami, tworzącymi bosko harmonijne dzieła.

Uśmiech zwieńczył wzniosły wywód, po którym świetlista poświata spowiła łódź, a ta w jej oparach zaczęła powoli oddalać się od brzegu. Wtedy cichość przeniknął ten sam dźwięk liryczny, wobec którego powietrze drżało poruszeniem, a łzy czułości płynęły po policzkach obecnych w tym seraficznym nastroju. Jedynie zawadiacki rudzielec na szczycie rownież płaczącej wierzby, wyprężył swój koci grzbiet, przeciągnąwszy się ostentacyjnie i tylko uszy wysoko postawione zdradzały jego żywe zainteresowanie i zrozumienie odświętności zaszłych okoliczności.

– Znamy daną nam misję. Z nią wypełni się pokojowo przesłanie niebiańskiego posłańca. Wnieśmy ją do serc naszych i do świata! – krystalicznie czystym tembrem rozśpiewała się Serene, zachęcająco rozświetloną ochoczością wiodąc pozostałych słuchaczy do pójścia jej promiennie klarownym śladem, wyznaczającym nowe ścieżki ku arkadyjsko słonecznej potomności.

Posted in Poezja, Powieść | Leave a comment

Oxygen Tree

Żwawą konstelację myśli
Świat dający się w noc wyśnić
Chroni konarami drzewo
W splocie korzeniami z ziemią
Konwersuje szumnie wiatrem
Luminując głowę światłem
Pierś napełnia dech świeżości
Byle życie z ochoczości
W nasyceniu z otoczeniem
Żarliwością jąć płomieniem
Napełniając w lot powietrzem
Co natchnieniem pisze wiersze
Oblekając czystym pięknem
Dając odczuć zwy najgłębsze
Dziko rosłe wolnym szczęściem
W tajemniczej znaków gęstwie

Drzewo tlenowe z czasem
Odpowie altem i basem
Na niezadane pytanie
Cieni rozmytych szeptanie

Cokolwiek dane naturze
Wybrzmi w donośnym wtórze
Ornamentalną inskrypcją
Rozbrzmiałą klarownie dykcją
Olśni zachwytem duszę
Wiedzą nasyci hucznie
Dlatego celebruj solennie
Dobrodziejstw przyrody pełnię
Odwdzięczy się suto gamą
Łask szczodrych mocą tożsamą
Ujmie w swe dłonie twe szczęście
Darząc wciąż mądrze i wdzięcznie
Szanuj cierpliwie jej ciszę
Przez nią przemiawia głos w lirze
Nią anioł objawi swą twarz
Ocalenia misją na czas

Po alchemię przemień pilnie
Życie laboratoryjnie
Powołane ongiś na świat
W nieobecny potomnie ślad
Nadaj drzewu boskie tchnienie
Jako ono żywi tlenem

Posted in Mityczny Ogród, Nowa Baśń, Poezja | Leave a comment

Hammock in the Sky

W zwierciadle Wszechświata
Wzlatając ze światła
Refleksem roztacza
Nowinę dla świata
Istota skrzydlata

Huśtając się miękko
W obłokach hamaka
Fantazją poety
Finezją malarza
Zmyślnością bławatka

W przestworzach nad ziemią
Stanowiąc z nią jedność
Zaznacza obecność
Mgłą, słońcem, to w deszczu
Śladami w powietrzu

W lot echem rozgłasza
Po łęgach i sadach
Pieśń zmysłom łaskawa
Uczuciom wprzód rada
Melodia pradawna

Nie sława, ni wzięcie
Misternym pojęciem
Nie poklask, ni splendor
Przysporzą się sensem
Lecz snem lekkie serce

Dlatego kochanie
Przynoszę ci taniec
Na ukołysanie
Lawendowym szeptem
Ust pąsem namiętnie

Subtelnym muśnięciem
Nadobnym obejściem
Wtulając cię w szczęście
Po wzruszenia głębię
Na słodkie zasnięcie

Posted in Poezja | Leave a comment

Odyssey in Love

Świat cały zonieśmielał w obecności wielkiej miłości
Skłaniając się nisko w pąsie wdzięczności
Pięknym sercom pełnym wzajemnej wolności
Oczy przeniknęły się głębią
Wzbierającej rozkoszy
Wiatr poniósł westchnienia
Po niwie pierwszej rosy
Ziemia zadrżała dreszczem wzruszenia
Chłodząc deszczem rozedrgane powietrze
Och, jeszcze, proszę, nieś mnie
W podroż dookoła świata
Po wodach uniesień
Poprzez doliny i wzgórza ze światła
Podniet rozpalonym tchnieniem
Do miejsc wciąż nieodkrytych
Intymnie dziewiczych
Mistycznych, tajemiczych
Poczuję się w nich jak w domu
Rozgoszczę duszą uskrzydloną
Czas przytuli nas spełnienia płaszczem
Połączymy się w nim na zawsze
Rozbłysną wszystkie gwiazdy w ramionach księżyca
Spokojna, szczęśliwa przystań życia
Po niebiosy uważna strażniczka
Myśli sielska wędrowniczka
Pachnąca świeżością niczym wiosna
Odwieczna odyseja miłosna

Posted in Mityczny Ogród, Nowa Baśń, Poezja, Zamek na Drzewie | Leave a comment

Feline Adventure

Radosne oczekiwanie zawsze objawia się nadzwyczajnie
Na ogół to roszkoszne pomrukiwanie z ogonkiem uniesionym zabawnie
Uszkami strzyżącymi na zmianę w wąsika wzniosłym akompaniamencie
Bywa, że spotkasz się z brzuszkiem odsłoniętym beztrosko
Łapkami zajętymi finezyjnością
A nawet bieganiem, skakaniem, drapaniem
Zawsze wtedy, gdy w powietrzu unosi się ekscytujący aromat przygody w nieznane
Przez bezkresne łąki, wertepami zakrzewionymi urodzajnie
Preferowanie samodzielnie własnymi ścieżkami
A jeśli w towarzystwie, to tylko pod rękę z księżycowym refleksem
Jak się jednak zachować, jeśli dwunoga istota zechce podążać śladami dzikiego kota?
Niechaj ubierze plecaczek do zwiedzania świata wespół ze swym wąsatym bratem
W wędrownych pieleszach komfortowo i wygodnie razem jednym śladem zgodnie
Łypiąc raz za razem oczkiem na oddalającą się przestrzeń we wzajemnym sąsiedzwie
W kieszonce zabulgocze butelkowana woda z odgłosem w ziarenkach przysmaków
Kulminacyjnie wabiących do siebie z fajrantowych czasów
Rozległe połacie na łonie natury do przemierzania w tempie pomysłów od gibkiej sztuby
Zawsze w bliskości ukochanego człowieka, który biega, nawołuje, czeka
Bierze entuzjastycznie w ramiona, nosi, głaszcze, przytula
I znów hyc do plecaczka w jego otwartych ramionach
Wreszcie powrót w zapachach drzew, euforii, rozmarzenia
Aby w cieple domowego ogniska
Cieszyć się z wdzięcznością swą obecnością i wzajemnie ściskać
Przy akupunkturze z nie lada pazurem
We wtórze pomrukiwań do następnej przygody
W plecaczku pełnym śladów wiatru, słońca, wolnej przyrody.

Posted in Mityczny Ogród, Nowa Baśń, Poezja | Leave a comment

Divine Passion

Serce biło intensywnie w piersi Serene, jednak pewnym spojrzeniem spotkała się z czterema jeźdźcami, którzy próbowali przeniknąć ją na wskroś swoimi płomiennymi oczami, w odpowiedzi napotkawszy jednak barierę ze światła tak jasnego, że nawet ich ogienne oblicza wnet w nim z pokornością zbladły.

– Przybywamy właśnie do Ciebie z bardzo ważnego powodu. Wiemy, że komunikujesz się z niebem, a nam potrzebna jest wiedza stamtąd do zdobycia celu naszej podróży.

– Jakiż to cel, skoro sami nie znacie do niego drogi?

– Dążymy do złagodzenia zarówno wszelkich wyboi, jak i konsekwencji naszej wyprawy.

– Co dokładnie macie na myśli?

– Jesteśmy wysłannikami zachodzącej przemiany. Naszym zadaniem jest jej uwolnienie. Choć wyglądamy tak groźnie, to tak naprawdę chcemy zamortyzować skutki naszej drogi. Jesteś tą, która może nam w tym pomóc.

– Co mogę dla Was zrobić?

– Jedź z nami w najgłębszą ciemność, aby rozświetlić ją boskim światłem miłości, bijącym z Twojego serca po to, by świat wszedł z łagodnością w nową przestrzeń swojego istnienia bezpiecznie dla niego. Wiemy, że już przemierzyłaś nie raz owe mroczne korytarze piekieł, aby teraz jaśnieć jak gwiazda na niebie. Nam dane jest zbierać dusze z otchłani, a Ty możesz pomóc nam je ocalić tym światłem, które przepływa przez Ciebie prosto z nieba.

– To dla mnie niezmiernie budująca nowina, że Waszą wolą jest wsparcie dla wszelkiego istnienia. Pomogę Wam całą mocą swojego jestestwa, lecz z miejsca mnie tylko znanego, śląc światło sukursem Wam w drodze, którą obraliście z przeznaczenia. Bądźcie pewni, że ciepłe światło bezwarunkowej miłości będzie z Wami, płynąc z nieba przeze mnie. Jestem Wam bardzo wdzięczna, że przybyliście do mnie z tym posłannictwem. Wierzcie, że zawsze możecie na mnie liczyć w tym boskim dziele, którego orędowniczką jestem tutaj na Ziemi.

– Jak będzie wyglądać Twój akt wsparcia dla nas? Jak go rozpoznamy?

– Lekkością serca. Wasze miecze będą dotykać łagodnie, choć stanowczo, jednak nie będą zabijać, ani ranić, nawet napotkawszy największy opór. Zło zostanie przez nie rozproszone do ziemi, która je pochłonie, uziemni, przemieni w uzdrawiające światło wskrzeszenia do świeżego życia na nowej Ziemi.

– Będziemy świadkami Twojej obecności?

– Ja jestem tylko posłanniczką tej boskiej miłości, która przepływa przeze mnie nadziemskim światłem z nieba, jednak to nie ja leczę, nie ja wskrzeszam, lecz ta najwyższa boska siła, którą odczujecie tylko sercem. Sami doświadczycie tego boskiego dotyku, ilekroć pomyślicie o blasku jego. Oto i on!

Z dłoni i oczu Serene zaczęły napływać wiązki światła, mieniącego się kolorami tęczy, a mogły je ujrzeć jedynie skupione na nich zmysły. Wnet zauważyły je konie i wilki, a w ślad za nimi jeżdźcy wodzili oczami, którymi bezwiednie zaraz spalały wszystko wokół siebie.

– Czy my nie zniszczymy tych promieni naszą ognistą aparycją?

– One są niezniszczalne. Nawet jeśli doświadczycie ich spalenia niesionym w Was ogniem, to one będą płynąć dalej w swej skumulowanej mocy uzdrawiającej otoczenie z fałszu, przemocy, chaosu, dezintegracji w boską prawdę, pokój, ład, harmonię, jednię.

– Naucz nas obsługi. Skąd będziemy wiedzieć, że właśnie mamy je obok siebie jako naszą niewidzialną oręż? W jaki sposób Ty dowiesz się, że właśnie jej potrzebujemy w swoim posłannictwie?

– Pomyślcie o niebie. Wyobraźcie je sobie. A potem przypomnijcie sobie to nasze spotkanie, w którym pozostaje moc światła bezwarunkowej miłości. Wiem, że niesiecie bardzo wielki ciężar ze sobą, ale Wasze serca są lekkie miłością, dlatego jesteście tutaj ze mną. To niezmiernie ważne dla losów Ziemi i całego Wszechświata. Wypełniając swoją misję w duchu boskiej miłości, jednocześnie sami dostępujecie uzdrowienia. Wierzę, że przemienicie się w pięknych młodzieńców, z których oczu płynąć będzie niebiańskie uniesienie. Każdy z nas ma do wypełnienia swoją misję, w imię której spotykamy się właśnie teraz. Życzę Wam szczęścia – łzy wzruszenia już po raz kolejny popłynęły po policzkach Serene, tym razem z powodu wielkiej przemiany ciemności w światłość, która dokonuje się z udziałem jeźdźców o sercach dotkniętych świetlną wiązką bezwarunkowej miłości.

Jeźdźcy zwartym szeregiem zawrócili konie w stronę dalszej drogi.

– To czas na nas – skwitowały konie – kończymy naszą drogę, zostajemy tutaj, niechaj jeźdźcy dalej radzą sobie sami – konie uklękły przednimi nogami na trawie przed namiotem Serene w geście uwolnienia się od tych, którzy ich dosiedli. Chociaż można byłoby przypuszczać, że to spotka się z protestem i brakiem przyzwolenia ze strony jeźdźców, jednak oni zsiedli instynktownie z tęczowych koni, by wnet dosiąść iście ognistych rumaków, które wyrosły pod nimi z ich własnej energii, stanowiąc z nimi integralną całość.

Tęczowe konie właśnie dopełniły swojej misji, dowożąc do Serene jeźdźców, którzy dalej już będą podążać w swojej własnej ognistej aurze, wiedzeni boskim światłem z nieba, jakie popłynie do nich zawsze wtedy, gdy zechcą nim dotknąć Ziemi. Jeźdźcy powoli odpłynęli w dal, pozostawiając za sobą serca pełne wzruszenia w piersiach zarówno koni, jak i wilków oraz Serene, którzy patrzyli zgodnie w ich kierunku, aż tamci całkiem zniknęli za linią horyzontu.

Posted in Mityczny Ogród, Nowa Baśń, Powieść, Zamek na Drzewie | Leave a comment